Czas kończyć wycieczkę. Dziś ostatni etap podróży. Niecałe 100 km do Poznania. Opuszczam szlak R1 i jadę TTR - Transwielkopolska Trasa Rowerowa - odcinek północny. Prowadzi on z Poznania do granic województwa wielkopolskiego w Okonku.
Piękna pogoda od samego rana. Na dzień dobry miałem spotkanie z zającem :) nie wiedziałem, że to bydle może być szybkie.
Na rozgrzewkę podjazd za Czarnkowem - 10 km trasy. 2 km miał łobuz. :)
Później już bez szaleństw do samego Poznania. Świetne tereny w Zachodnim Klinie Zieleni.
Poholował mnie tam jakiś miły Pan z rodziną. I pokazał drogę w stronę dworca pkp.
Na dworcu kawa z ciachem i oczekiwanie na pociąg do domu.
Niestety nie udało siękupić biletu na najbliższy więc musiałem poczekać 2 godziny na IR.
Jak podjechał myślałem, że będę musiał szukać noclegu w Poznaniu. Wtoczyły się 3 albo 4 wagony, zapchane po ostatnie miejsce w korytarzu a na peronie stało pewnie tyle samo osób co było już w pociągu.
Na szczęście pkp dostawiło 2 wagony piętrowe. I wtedy się zaczęło. Jakby ktoś tym ludziom w dupę włożył racę i podpalił. Biegi, wrzaski, nie wiem jak nikt pod pociąg nie wpadł.
Jak już tłum się rozproszył po wagonach, wsiadłem sobie spokojnie i stanąłem w przejściu (zgodnie z poleceniem kierownika pociągu) przy pierwszych drzwiach.
Było trochę zabawy przy przenoszeniu Czarnej Strzały z jednej strony na drugą w zależności od której strony był peron :)
Na koniec krótka trasa z dworca wschodniego do domu i koniec.
Dziś przejechałem tysięczny kilometr w 2014 roku :D
Ale nie tylko Poznań był dziś, była również Zielonagóra
Widziałem również spadochroniarzy. Na pomniku byli.
A widząc ten wiatrak przypomniał mi się Bornholm
A tutaj mapa:
piątek, 21 marca 2014
wtorek, 11 marca 2014
Mrocza - Gajewo.
Kolejny dzień jazdy i kolejne podjazdy. Bez pośpiechu i pędzenia pojechałem sobie z Mroczy.
Kierunek Gajewo i agroturystyka "za górką".
W dniu dzisiejszym był jedyny raz, podczas całej wycieczki, kiedy musiałem prowadzić rower pod górkę. Droga wyglądała tak:
Później jeszcze tylko kocie łby przez chwilę i znów asfalt :).
W ramach poznawania świata (Piekło, Kosowo) dziś wybrałem się troszkę dalej na wschód:
I tak sobie jechałem powoli. Mijałem rożne pagórki
i przyjemne znaki drogowe (tych nieprzyjemneych nie fotografowałem bo nie)
W pewnym momencie usłyszałem niezbyt głośny "tupot" i wyprzedził mnie Burek. Albo inny Azor. Na szczęście nie próbował rzucać się do kostek :) tylko potowarzyszył mi przez ok 200 metrów, a potem skręcił na jakieś podwórko w Komorowie
Dalsza podróż przebiegała bez większych przygód.
W Pile była przerwa żywieniowa w pizzeri K2. Poprosiłem o jakieś kluski. Ledwo co zjadłem dużą porcję. Była na prawdę duuuża.
Siedząc w Piel miałem lekki dylemat czy skorzystać z pomocy pkp i podjechać kawałek w stronę Gajewa. Jednak doszedłem do wniosku, że to bez sensu bo jeszcze jest dużo czasu do nocy i można spokojnie dojechać przed zmrokiem na miejsce. To po chwili wsiadłem na rower i dalej jazda. Do agroturystyki :) Na miejscu okazało się, że gospodarstwo jest w zupełnie innym miejscu niż pokazywała guglemapa w domu :)
Ale jedna rozmowa telefoniczna naprowadziła mnie na odpowiednią drogę i bez problemu już trafiłem na miejsce dzisiejszego nocowania:
http://warnke.agroturystyka.pl/
Podsumowanie:
Kierunek Gajewo i agroturystyka "za górką".
W dniu dzisiejszym był jedyny raz, podczas całej wycieczki, kiedy musiałem prowadzić rower pod górkę. Droga wyglądała tak:
Później jeszcze tylko kocie łby przez chwilę i znów asfalt :).
W ramach poznawania świata (Piekło, Kosowo) dziś wybrałem się troszkę dalej na wschód:
I tak sobie jechałem powoli. Mijałem rożne pagórki
W pewnym momencie usłyszałem niezbyt głośny "tupot" i wyprzedził mnie Burek. Albo inny Azor. Na szczęście nie próbował rzucać się do kostek :) tylko potowarzyszył mi przez ok 200 metrów, a potem skręcił na jakieś podwórko w Komorowie
Dalsza podróż przebiegała bez większych przygód.
W Pile była przerwa żywieniowa w pizzeri K2. Poprosiłem o jakieś kluski. Ledwo co zjadłem dużą porcję. Była na prawdę duuuża.
Siedząc w Piel miałem lekki dylemat czy skorzystać z pomocy pkp i podjechać kawałek w stronę Gajewa. Jednak doszedłem do wniosku, że to bez sensu bo jeszcze jest dużo czasu do nocy i można spokojnie dojechać przed zmrokiem na miejsce. To po chwili wsiadłem na rower i dalej jazda. Do agroturystyki :) Na miejscu okazało się, że gospodarstwo jest w zupełnie innym miejscu niż pokazywała guglemapa w domu :)
Ale jedna rozmowa telefoniczna naprowadziła mnie na odpowiednią drogę i bez problemu już trafiłem na miejsce dzisiejszego nocowania:
http://warnke.agroturystyka.pl/
Podsumowanie:
piątek, 7 marca 2014
Grudziądz - Mrocza
Wycieczki dzień drugi. Dziś koniec ustalony w Mroczy. Ponad 100 km do zrobienia.W drogę :)
Byłem w Gogolinie (ale bez flaszki wina)
Odwiedziłem po drodze Niedźwiedzia
I na chwilę wpadłem do Kosowa
Zachód słońca dopadł mnie w okolicy 88 km drogi :)
Na żywo był ładniejszy |
Na koniec jazdy miałem miłe spotkanie w sklepie w Mroczy. Pan, który mnie wyprzedził w lesie był pozytywnie zaskoczony ilością światła, które miałem zamontowane na rowerze: dwie lampki czerwone - jedna na bagażniku a druga na sztycy, do tego odblaski na sakwach i kurtce i mrugające czerwone na czołówce (mactronic outdor pro). Z przodu latarka na kierownicy (no name z allegro, diodowa z zoomem) i czołówka. Dało radę :)
A nocleg miałem w ośrodku przygotowań olimpijskich :)
gt;
czwartek, 6 marca 2014
Tczew - Mały Rudnik - Grudziądz
Tczew. Trzeba się ruszać. DO przejechania jest kawałek. A wieczór tuż tuż.
Na początek trzeba przejechać przez Wisłę. Starym, zamkniętym mostem. Jest zakaz ale widzę, że ludzie chodzą. Z innych źródeł wiem, że przejechać też się da :)
Później zaczęło się Piekło. Ale zaraz się skończyło :)
Zdjęcie takie sobie gdyż robione po zmroku. |
Postój na zdjęcie i trzeba jechać dalej. Do 74 km wszystko było fajnie. w miarę płasko, bez żadnych podjazdów i zjazdów (max 4-5 metrów w obie strony). A tu w środku lasu górka, taka na 40 metrów :). To był początek podjazdów na tej wycieczce. Po 10 km następny podjazd. To był ostatni taki męczący podjazd na dziś. Potem w miarę płasko do Małego Rudnika i powrót do Grudziądza. Mogłem się dopytać dokładnie o adres noclegu :) a nie kierować się informacjami na stronie www.
Łącznie wyszło 107 km.
Jutro do Mroczy.
Tczew - Poznań
Zrobiłem sobie wolne i sobie jadę do Tczewa. Mam zamiar dojechać do Poznania szlakiem R1 oraz szlakiem TTR - Transwielkopolska Trasa Rowerowa - Wikipedia . Więcej informacji wieczorami.
niedziela, 2 marca 2014
Marzec 2014. Po raz pierwszy :)
Wpadłem na pomysł pojechania sobie szlakiem rowerowym R1 (Euroroute R1) - http://www.openstreetmap.org/relation/50272#map=9/53.6886/19.0311&layers=C
Jako, że PKP nie umożliwia zakupu biletu na rower przez internet, trzeba było się pofatygować na dworzec. Miałem czas i ochotę to wsiadłem na Czarną Strzałę i pojechałem na Centralny.
Kupiłem sobie bilet do Tczewa, skąd rozpocznę jazdę. Chciałem do Elbląga ale nie ma sensownego połączenia z Warszawy. Jedyny bezpośredni pociąg jedzie 9 godzin. Przez Białystok.
Czarna Strzała dostała dziś nowe opony - Schwalbe Land Cruiser 26x1.9. Fajnie się toczą. Ale wystający bieżnik ma tendencje do wskakiwania w przerwy między kostkami na ścieżkach rowerowych. Na początku jechało się trochę ciężko. Brak weekendu w tym tygodniu dał się trochę we znaki. Ale jak się rozruszałem to było już lepiej.
Wszystkiego wyszło 35 km. Niby nie dużo ale zawsze coś.
Jako, że PKP nie umożliwia zakupu biletu na rower przez internet, trzeba było się pofatygować na dworzec. Miałem czas i ochotę to wsiadłem na Czarną Strzałę i pojechałem na Centralny.
Kupiłem sobie bilet do Tczewa, skąd rozpocznę jazdę. Chciałem do Elbląga ale nie ma sensownego połączenia z Warszawy. Jedyny bezpośredni pociąg jedzie 9 godzin. Przez Białystok.
Czarna Strzała dostała dziś nowe opony - Schwalbe Land Cruiser 26x1.9. Fajnie się toczą. Ale wystający bieżnik ma tendencje do wskakiwania w przerwy między kostkami na ścieżkach rowerowych. Na początku jechało się trochę ciężko. Brak weekendu w tym tygodniu dał się trochę we znaki. Ale jak się rozruszałem to było już lepiej.
Wszystkiego wyszło 35 km. Niby nie dużo ale zawsze coś.
Subskrybuj:
Posty (Atom)