Rowerowanie po dniu odpoczynku było bardzo przyjemne. Tak bardzo, że 100 pękła bez problemu. W trakcie podróży była przygoda z policją. Jako że nie zrozumiałem o co chodzi, to machnęli ręką i tyle. Potem stwierdziłem, że chodzi o znak "zakaz jazdy rowerem". Dzień jazdy skończył się w Kętrzynie. W którym oprócz Przystanku to nie ma za bardzo co oglądać. Chyba, że plakat na domku drużnika.
Kamień powódź w 1947 |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz